czwartek, 30 marca 2017

Zbieg okoliczności - rozdział 11


Rozdział jednak szybciej niż zakładałam, więc niestety, nie mogę wyznaczyć konkretnego dnia na publikację. Zawsze coś wyjdzie inaczej.
Widzę, że opowiadanie tak średnio się podoba, skoro na ponad tysiąc wejść na rozdział są cztery komentarze i to w większości jednozdaniowe. Nie umiem z tego wywnioskować praktycznie nic. Nie mam pojęcia, co Wam się w nim podoba, a co nie. Mam wrażenie, że piszę do szuflady, a to na pewno nie motywuje. Ale i tak to dokończę.
A teraz zapraszam na rozdział 11 i życzę miłego czytania.


Wojtek w pierwszej chwili tylko wzruszył ramionami, ale potem, uznał, że czemu nie. Zaczynała mu się podobać jazda na łyżwach, a ten Alan musiał być chyba niezłym trenerem, skoro kilka jego wskazówek i wbił Dominikowi krążek do siatki. Poza tym wydawał mu się naprawdę fajny, a to przecież tylko lekcja hokeja. Dlaczego miałby nie skorzystać?
– Jasne – odpowiedział w końcu. – Tylko się czegoś napiję i zaraz wracam – mruknął i podjechał do bandy, za którą stało kilka butelek z wodą. Kac już mu właściwie minął, wysiłek fizyczny zrobił swoje, ale nadal go suszyło.
– Co ty odwalasz? – Dominik stanął naprzeciwko Alana, patrząc na niego ze złością. – Przed chwilą twierdziłeś, że masz trening z jakimiś dzieciakami, a teraz proponujesz lekcje jemu? – Wskazał głową na Wojtka. – Wiesz, cokolwiek by o nim nie mówić, zdecydowanie nie wygląda na niepełnoletniego, a innych dzieciaków jakoś tu nie widzę.

wtorek, 21 marca 2017

Zbieg okoliczności - rozdział 10


Od razu na wstępie chcę powiedzieć, że to opowiadanie będzie kontynuowane i na pewno mi się nie znudziło. Po prostu nie wyrabiam się z pisaniem w tydzień. Dlatego następny rozdział pojawi się w niedziele za półtora tygodnia, a potem, w zależności od tego, jak będzie z czasem, będę wklejać kolejne rozdziały co dwa tygodnie lub, jak cię uda, co tydzień – w niedzielę.
A teraz zapraszam na rozdział 10.


Wojtek obudził się rano, czując, że jeszcze chwila i głowa mu po prostu pęknie. Zamrugał oczami, krzywiąc się, bo światło raziło tak, że to aż bolało. W pierwszej chwili nie miał pojęcia, gdzie się znajduje, dopiero widok pokoju przywrócił mu pamięć. A, no tak. Hotel. Chwycił z szafki nocnej swój zegarek, chcąc sprawdzić godzinę i wtedy w oczy rzuciło mu się jakieś… origami? Uniósł brwi i zabrał to dzieło, patrząc na nie podejrzliwie. To jakiś żuraw czy coś… Już chciał go odłożyć, kiedy zobaczył ślady długopisu. Nie zastanawiając się zbyt długo, rozwinął papier. „Byłeś całkiem niezły. Dominik”. To jedno zdanie sprawiło, że cały poprzedni wieczór stanął mu przed oczami. Pub, picie wódki, park czy też chaszcze, które przypominały park, droga do hotelu, jego pokój… Dopiero teraz zdał sobie sprawę, że jest nagi, a jego ubrania leżą porozrzucane po podłodze… Zrobił to!. Zrobił to z Dominikiem! Cholera, tylko… Dlaczego tego nie pamiętał? Usiadł na łóżku, chowając głowę w dłoniach i próbując sobie przypomnieć cokolwiek poza tymi mglistymi urywkami. Na pewno się całowali, na pewno leżeli na tym łóżku, ale co było dalej? Uprawiali seks… I chyba nie wyszło jakoś specjalnie dobrze, skoro Dominik zostawił mu taką wiadomość… Świetnie. Przeżył swój pierwszy raz z facetem i nawet tego nie pamiętał. Zrezygnowany zmiął kartkę w rękach i rzucił ją z powrotem na szafkę. Jeszcze raz spojrzał na zegarek. Było wpół do ósmej, a o dziewiątej mieli wyjść w góry. Nie był pewien, czy w jego wypadku to dobry pomysł, bo gdy tylko podniósł głowę, zaczęło go mdlić, ale ostatecznie zwlókł się z łózka i poszedł pod prysznic. Może zimna woda i szok termiczny przywróci mu pamięć.

niedziela, 12 marca 2017

Zbieg okoliczności - rozdział 9


Przepraszam, że tak długo, ale kilka rzeczy złożyło się na to, że nie mogłam dodać rozdziału wcześniej. Nawet teraz nie jestem z niego zadowolona, ale nie chcę już przeciągać. Może jak go przejrzę jutro na spokojnie to poprawię parę rzeczy. Niestety, nie jestem w stanie wyrabiać się w tydzień z rozdziałem.
Dziękuję za komentarze i zapraszam na kolejną część.


Wojtek był wściekły. Naprawdę wściekły na Dominika. Co on sobie do cholery wyobrażał? No co za dupek! Zresztą, on sam wcale nie okazał się mądrzejszy. Po prostu go poniosło. Ostatni raz! Więcej na niego nie spojrzy. A przynajmniej nie w ten sposób!
– Miło było? – usłyszał nad uchem ironiczny głos, gdy rozglądał się w poszukiwaniu swojej torby. Okazało się, że ktoś wrzucił ją już do luku bagażowego.
– Odwal się! I trzymaj się ode mnie z daleka! – warknął i wyminął go, wchodząc do autokaru. Prawie wszyscy już byli w środku, ale i tak zostało sporo wolnych miejsc. Lena, która siedziała z jedną z nauczycielek z liceum pomachała do niego i wskazała fotel niedaleko, ale nie miał ochoty w tym momencie wysłuchiwać babskich plotek. Zajął jedno z wolnych siedzeń. Teraz raczej potrzebowałby…