niedziela, 22 stycznia 2017

Zbieg okoliczności - rozdział 4


Dziękuję za komentarze i zapraszam na rozdział 4.


Michał chciał od razu chwytać za szlauf i myć samochód, żeby zobaczyć, jak będzie wyglądał bez tego całego brudu, ale Wojtek wziął jedną z jego toreb i zarzucił sobie jej pasek na ramię.
– Chodź, najpierw pokażę ci twoje nowe mieszkanie – powiedział i ruszył w stronę osobnego wejścia z boku domu. Michał już za chwilę go dogonił, tachając swój worek i jeszcze jedną torbę.
Pokój znajdował się nad garażem, dlatego wchodziło się tam po wąskich metalowych schodach. Były dość strome, dlatego zawsze radził lokatorom, żeby – zwłaszcza wracając z imprez – dobrze przytrzymywali się poręczy. A najlepiej obu naraz.
Wyjął z kieszeni klucz i wchodząc do środka, rozejrzał się. Jego matka musiała tu wcześniej zrobić porządek, bo nigdzie nie dostrzegł nawet drobinki kurzu.
Michał wszedł na nim i rzucił swoje bagaże na podłogę w niewielkim korytarzyku.
– No dobra. – Wojtek też zdjął torbę z ramienia i wszedł dalej. – Tu masz mały aneks kuchenny, jak będziesz potrzebował więcej jakiś naczyń, to pewnie coś się znajdzie. – Tu łazienka. – Otworzył drzwi po drugiej stronie korytarzyka. – Wanny nie ma, ale jest kabina prysznicowa. A tu pokój.
Michał kiwnął tylko głową. Wydawał się być zadowolony. W kuchni zauważył mikrofalówkę, bez której nie wyobrażał sobie przygotowywania „obiadów”, bo gotować po prostu nie umiał, a jeżeli chodzi o łazienkę, to była dość spora. Tak samo jak pokój, do którego właśnie wszedł. Duże okno wpuszczało mnóstwo światła, przez co pomieszczenie wydawało się bardzo jasne. Wyposażenie standardowe, jak w akademikach, choć tu meble były chyba stosunkowo nowe. Wielka rozsuwana szafa na jednej ze ścian, łóżko, biurko…
– O, jest nawet telewizor! – Spojrzał zaskoczony, widząc na ścianie średnich rozmiarów czarny ekran.
– Pamiątka po poprzednim lokatorze. Połamał łóżko i… Nie, nie pytaj – wtrącił Wojtek, widząc rozbawiony wzrok Michała. – Tak czy inaczej, nie miał kasy i ubłagał moją matkę, żeby oddała mu kaucję, bo nie zostało mu nic nawet na bilet, a w zamian zostawi to. Co tu jeszcze… Palisz?
– Tak, a co?
– Nie masz, niestety, balkonu, będziesz musiał wychodzić na zewnątrz. Inaczej matka nie da ci żyć, nienawidzi, jak ktoś pali w domu. Poza tym nie masz się czym przejmować. Ewentualnie moim złym humorem rano, jak mi nie dasz w nocy spać jakąś głośną muzyką, bo mam pokój za tą ścianą. – Wojtek spojrzał sugestywnie w miejsce trochę ponad wezgłowiem łóżka. Zawsze uprzedzał lokatorów, żeby potem nie słuchać w nocy dziwnych odgłosów. Do tej pory zawsze działało, no może poza tym jednym razem, po którym pamiątką było tamto połamane łóżko.
– Spoko. – Michał rozpiął jedną z toreb, czegoś w niej szukając. Po chwili zdjął swoja koszulkę i przebrał się w trochę powyciąganą bluzę. – To co, idziemy myć ten samochód? – zapytał z błyskiem w oku.
– Nie chcesz się najpierw rozpakować? – Wojtek spojrzał na niego zdziwiony, ale on tylko machnął ręką.
– Jutro też jest dzień. No chodź, muszę zobaczyć to cudeńko.

Wojtek i Michał spędzili następną godzinę na myciu terenówki. W niektórych miejscach błoto było już tak przyschnięte, że nawet ciśnienie wody nie pomagało, potrzebna była szczotka i wiadro z mydlinami. W końcu jednak auto wyglądało w miarę czysto, to znaczy przynajmniej jego czerwony lakier był widoczny. Przez cały ten czas rozmawiali tez na różne tematy, więc Wojtek zdążył dowiedzieć się, że Michał studiuje na ostatnim roku inżynierii – co go akurat nieźle zdziwiło, i że uwielbia stare samochody. Wyjaśnił, że jego ojciec jest właścicielem sporego warsztatu, więc co nieco grzebał w autach.
– Myślisz, że potrafiłbyś go naprawić? Stał tu kilka lat. – Wojtek spojrzał na samochód, odkładając wąż po ostatnim spłukaniu.
– Nie wiem, zobaczymy. – Michał otworzył maskę i zajrzał do środka. Poruszał kablami, sprawdził chłodnicę i jeszcze jakieś inne rzeczy. – Silnik wydaje się być w porządku, ale świece i kable do wymiany. Kostki hamulcowe też, profilaktycznie, no i oczywiście płyn chłodniczy i olej. – Michał potarł ubrudzonymi rękami o bluzę i wczołgał się pod podwozie. – Wydech okej, wycieków też nie ma. – Wojtek usłyszał jego przytłumiony głos, a po chwili zobaczył burzę loków i szeroki uśmiech, kiedy głowa wychynęła spod samochodu. – No, myślę, że przywrócimy to cudeńko do stanu używalności. – Michał wydawał się zadowolony, wypełzając spod podwozia.
– No, no, to taki był twój plan. – Lena, która pojawiła się dosłownie przed chwilą za ich plecami, bo stali i gapili się na auto, zaskoczyła ich. – Nieźle.
– Nie mówiłeś, że będziemy mieli takiego gościa. – Michał najwyraźniej już naprawdę poczuł się jak u siebie. Teraz zanurzył ręce w wiadrze z mydlinami i wytarł je w jeden z ręczników, uwieszonych na lusterku. – Pani wybaczy, że ja tak niewyjściowo, następnym razem ubiorę koszulę i krawat – uśmiechnął się czarująco.
– Lena, to jest Michał, nowy lokator, Michał, to jest Lena, moja przyjaciółka – przedstawił ich sobie Wojtek. – A to – ruchem głowy wskazał terenówkę – niedługo zacznie jeździć, a przynajmniej mam taką nadzieję.
– Damy radę. – Michał poklepał Wojtka po ramieniu. – To może po kieliszeczku, co? Za nową znajomość? Przywiozłem świetną nalewkę mojej babci, dwuletnia, mówię wam, rewelacyjna w smaku. – Nie czekając nawet na odpowiedź pobiegł schodami na górę, do swojego nowego pokoju, by zaraz, przebrany w czystą koszulkę, wrócić ze sporą, pękatą butelką. Nie zważając uwagi na protesty, że przecież jutro muszą iść do pracy, zmusił Wojtka do wyjęcia trzech kieliszków. Nalewka naprawdę była wyśmienita, więc siedzieli w kuchni do późna i rozmawiali, a Lena, koniec końców, musiała zostawić tu auto i wrócić do domu taksówką.
– Jak będę potrzebował korepetycji z angielskiego, to już wiem, do kogo się zgłoszę – roześmiał się Michał, kiedy taksówka już odjechała. Był nieźle wstawiony, ale, jakby nie było, wypił najwięcej. – Chłopie, czemu ty się za nią nie bierzesz? – Pokręcił głową jakby z niedowierzaniem. W końcu jednak uznał, że pora położyć się spać, bo, jak to ujął, „ czacha mu się lekko kiwa”. Na wszelaki wypadek Wojtek poszedł z nim, bo gdyby nowy lokator spadł pierwszego dnia ze schodów, nie wyglądałoby to za dobrze. Zresztą, zaraz powinna wrócić matka, lepiej żeby nie zastała go w kuchni w takim stanie.

Następnego dnia, kiedy tylko wszedł na dziedziniec szkoły, usłyszał, jak nastolatki szepczą o czymś gorączkowo.  Zebrały się w kilka grupek, a w jednej nawet zaczęły się o coś kłócić, ale gdy tylko zobaczyły jego i idąca za nim nauczycielkę biologii, umilkły i pochowały telefony do toreb. Wojtek zastanawiał się, czy coś się stało, ale w końcu doszedł do wniosku, że to pewnie znowu jakiś filmik wrzucony na Facebooka, którym teraz przez pół dnia będzie żyła cała szkoła.
Przez cztery godziny lekcyjne, które miał z klasami czwartymi i piątymi, nie zauważył już nic więcej, więc po prostu o tym zapomniał. Dopiero, kiedy już skończył zajęcia i schodził na dół, zobaczył gimnazjalistki, które siedziały na schodach i wpatrując się w telefony, znów się kłóciły.
– Jak to jego żona, to chyba się rozwodzą… – doszło do jego uszu. – Daga, cieszysz się, co?
– Mówiłam wam, że on będzie mój! – Wysoka blondynka, którą kojarzył z wczorajszego dnia, uśmiechnęła się zwycięsko. – Dominik ma do mnie słabość – stwierdziła pewna siebie.
– Jakoś nie zauważyłam – roześmiała się ciemnowłosa dziewczyna siedząca obok. – Zresztą, jak widać, woli brunetki – cmoknęła z zadowoleniem, najwyraźniej prowokując koleżankę.
– Obie jesteście głupie. – Gimnazjalistka z krótkim jasnym warkoczem tylko pokręciła głową, za co zlustrowały ją wściekłym spojrzeniem.
– Pokaż to. – Wojtek podszedł i wyciągnął rękę po telefon. Usłyszał już wystarczająco dużo, poza tym nie mógł dopuścić, żeby się tu pobiły. Dobrze wiedział, o którego Dominika im chodzi. – No pokaż – powtórzył stanowczo. W końcu, po chwili wahania, dziewczyna z warkoczem oddała mu swój telefon. Zerknął na uruchomiony na Facebooku filmik. To była ich szkoła, Dominik i zdenerwowana Daria Nowacka, oddająca mu dziecko na ręce, a potem podsuwająca dokumenty. Ktoś to jednak sfilmował. Nagranie miało już ponad dwa tysiące wyświetleń i mnóstwo komentarzy. Zerknął na autora konta. Jakub Bartkowiak. Kojarzył go, to był brat Natalii Bartkowiak z jego czwartej B. Oddał telefon i zszedł na dół do holu. Chciał znaleźć Dominika i mu o tym powiedzieć. Nie ze względu na niego, ale na tę Darię, która wczoraj wyglądała jak kłębek nerwów i na pewno wolałaby tego nie oglądać. Nie musiał go za długo szukać, bo Dominik właśnie wychodził z pokoju nauczycielskiego.
– Chodź na chwilę, chcę... – szepnął i rozejrzał się, a potem pociągnął go trochę dalej, żeby uczniowie nie podsłuchali.
– Jak chcesz, żebym dał ci buzi, to może nie tak publicznie, co? – zakpił Dominik. Miał zdecydowanie lepszy humor niż wczoraj, więc tej złośliwości nie mógł sobie odmówić. – Chodź do kantorka – mruknął i ruszył w tamta stronę, nie dając mu wyboru.
– Czekaj, chce ci po prostu coś powiedzieć. – Wojtek wszedł za nim do pomieszczenia dla wuefistów, jednak zanim zdążył rozwinąć myśl, Dominik przytknął mu palec do ust. Teraz miał idealną okazję.
– Dlaczego mnie unikasz? – spytał wprost, biorąc do ręki piłkę do kosza i zaczynając się nią bawić.
– A jak ci się wydaje? – Wojtek oparł się o ścianę i westchnął zrezygnowany. Tak, mógł się domyślić, że on nie odpuści tego tematu.
– No właśnie myślałem, że tamto nieco ci rozjaśniło umysł. – Dominik spojrzał mu prosto w oczy. Stał blisko. Tak blisko, że teraz tylko trzymana w rękach piłka stanowiła dystans pomiędzy nimi. – Minął ponad tydzień, chyba zdążyłeś się oswoić z myślą, że jesteś gejem?
– Może i jestem, ale to nie twoja sprawa. W ogóle powinienem dać ci w mordę, za to, co zrobiłeś. Czy ty w ogóle pomyślałeś o konsekwencjach? Jesteśmy nauczycielami, do cholery, a tam byli uczniowie – warknął wściekły Wojtek, wyrzucając Dominikowi to, co męczyło go od tamtego wydarzenia. Przecież gdyby wtedy ich ktoś złapał, wylecieliby z tej szkoły w trybie natychmiastowym. Jeszcze jakby się prasa dowiedziała… Już widział te nagłówki: „Dwóch nauczycieli gejów uprawiało seks na oczach dzieci”. Aż się wzdrygnął, gdy o tym pomyślał.
– I to o to ci chodzi? Że jesteśmy nauczycielami? Więc co, do końca swojej kariery będziesz udawał heteryka? – zapytał Dominik, odrzucając piłkę, po czym przysunął się jeszcze bliżej i pochylając się lekko, oparł ręce o ścianę. – Ja wiem, jak sprawić ci prawdziwą przyjemność – szepnął mu do ucha. Czuł na swojej szyi przyspieszony oddech Wojtka, który po chwili przełknął ciężko.
– Już ci powiedziałem, że nie chcę tego robić z to…
– Tak, powiedziałeś. Nie chcesz tego robić ze mną. Znacznie lepiej będzie pojechać do innego miasta, odwiedzić bar dla gejów i dać się przerżnąć pierwszemu lepszemu facetowi, co? – warknął Dominik. Nie rozumiał go. Wojtek milczał dłuższą chwilę, jakby się nad czymś zastanawiając, a potem po prostu odsunął go od siebie. – Dobra, jak wolisz. Nie będę cię już więcej męczył. – Dominik odwrócił się i jeszcze raz na niego spojrzał. Szkoda. Podobał mu się. Tylko o ile do tej pory niesamowicie go drażniła, choć momentami też bawiła ta jego nieświadomość, to teraz sytuacja się już przecież wyklarowała. Był gejem, czy tego chciał, czy też nie. Wolał nadal go odpychać? Trudno. – Życzę powodzenia – rzucił jeszcze, zanim wyszedł z kantorka.

Wojtek przez chwilę stał w bezruchu, ale potem otrząsnął się i przypomniał sobie, po co tu właściwie przyszedł za Dominikiem. Przecież miał mu powiedzieć o tym filmiku.
– Ej, no poczekaj, muszę ci… – Dogonił go przy wyjściu ze szkoły. – Słuchaj, bo…
– Wojtas! – usłyszał czyjś donośny głos za plecami, a po chwili męska ręka wylądowała ciężko na jego ramieniu. Wojtek obrócił głowę. Czarna skórzana kurtka, glany, burza kręconych włosów. Michał.
– Co ty tutaj robisz? –  spytał zaskoczony, patrząc na niego ze zdziwieniem. Kątem oka zauważył też, jak zmienił się wyraz twarzy Dominika w reakcji na ten przyjacielski gest.
– A nic, tak tylko pomyślałem, że wpadnę, bo twoja mama mówiła, że o tej godzinie kończysz lekcje. Tak w ogóle to miła z niej kobieta, poznałem ją, jak mnie rano obudziła. Pogadaliśmy sobie i dostałem nawet kawał ciasta, więc mnie chyba polubiła. A jak już się ogarnąłem, to stwierdziłem, że zobaczę tę twoją szkołę i wyciągnę cię na piwo. – Michał rozglądał się po holu. Jego kumple ze studiów jeszcze nie przyjechali, więc się nudził. – A to twój kolega? – zapytał z ciekawością. – Może wpadnie do nas na nalewkę mojej babci. Mam jeszcze dwie butelki.
– Eee… To tak… To jest Dominik, a to…
– Cześć, jestem Czacha. – Michał chwycił rękę Dominika i potrząsnął nią. – Słuchajcie, jest tu gdzieś kibel? Musze się odlać – mruknął. Po chwili, odpowiednio pokierowany, skręcił w pierwszy korytarz.
– A jednak już znalazłeś sobie chłopaka… – zakpił Dominik, ale w tej kpinie był wyczuwalny jakiś taki chłód. – Szybki jesteś. Zdążyłeś go nawet przedstawić rodzinie, jak widzę – prychnął i odwrócił się. – Czacha… Szkoda, że pod tą jego czachą nic nie ma – mruknął prawie niedosłyszalnie i ruszył w stronę drzwi. Miał jeszcze chwilę przerwy, potem zaczynał trening piłki nożnej na boisku.
– Widzę, że twój kolega już poszedł – zauważył Michał, który pojawił się chwilę później. –  Jakiś taki niezbyt towarzyski. A tak swoją drogą, gdzie ta twoja wiewiórka? Może pójdzie z nami? – Rozejrzał się, jakby zaraz zza rogu miała wyskoczyć pewna młoda pani od angielskiego. Choć, jakby pomyśleć logicznie, to z racji tego, że są w szkole, prawdopodobieństwo było dość spore.
– Już poszła do domu. I lepiej nie nazywaj Leny wiewiórką w jej obecności, bo może to się dla ciebie źle skończyć – ostrzegł go Wojtek. Wiedział, jak bardzo jego przyjaciółka nie znosiła wszelkich tego typu określeń. – Dobra, to chodź już na to piwo, bo mam na dzisiaj dość wszystkiego.

Dominik siedział na jednaj z ławek i czekał, aż cała drużyna się zbierze. Widział, jak Wojtek wychodzi ze szkoły z tym kolesiem w glanach i był zły. To nie tak miało wyglądać. Chyba zabrał się do tego wszystkiego od niewłaściwej strony. Trzeba go było najpierw jakoś uwieść, a potem dopiero udowadniać, że jest gejem. A zrobił dokładnie na odwrót i być może właśnie przez to wyszło jak wyszło. Czacha… Co to w ogóle za pseudonim? I skąd Wojtek wytrzasnął tego kolesia? Dominik już sam nie wiedział, na kogo powinien być wkurzony. Na siebie, Wojtka, czy tego całego Czachę. W pewnym momencie aż warknął na jakiegoś gimnazjalistę, który podczas rozgrzewki sfaulował kolegę. Cholerny Wojtek… Jaki to był niereformowalny przypadek. Choć może to on sam za bardzo się przyzwyczaił, że dotychczas bez najmniejszego wysiłku zdobywał tego, kogo chciał? A jego nie umiał. Nie mógł go rozgryźć, więc nie miał pojęcia, jak go podejść. Podobało mu się, że był czasem taki nieporadny, taki przejmujący się wszystkim i wszystkimi, ale z drugiej strony irytowało go, że mimo całej swojej inteligencji nie rozumiał pewnych sugestii. To dlatego tak bardzo mu dogryzał, czepiał się go i stawiał w niezbyt komfortowych sytuacjach. Miał nadzieję, że się w końcu zorientuje. Dominik już podczas stażu wyczuł w nim geja, więc najpierw spróbował tradycyjnie, zaprosił go na kawę, ale do niego chyba nic wtedy nie dotarło. A teraz, kiedy posunął się dużo dalej i kiedy najwyraźniej udowodnił mu co i jak, to nie dość, że ten go unikał, to jeszcze ni stąd, niż zowąd, jakiś metal przypałętał się po niego do szkoły! Jeszcze… zaraz… co on mówił? Że matka Wojtka go obudziła? W takim razie może jednak Wojtek wcale nie był taki poprawny, jak się wszystkim wydawało? Chyba faktycznie powinien go sobie odpuścić. Nie chce, to nie. Wyjął z kieszeni telefon i zaczął przeglądać swoje kontakty, ale zanim dotarł do połowy, uznał, że to jednak nie ma sensu. Wcale nie miał ochoty się spotkać z kimś ze swoich byłych. Dawne czasy, nie ma po co do tego wracać.
– Panie trenerze? – dobiegł go głos jednego z gimnazjalistów.
– Ej, no weź, bo będzie na nas – ktoś inny zaczął coś mówić. Żaden z zawodników już nie kopał piłki, wszyscy tylko stali i patrzyli, jak pan Dominik Nowacki wpatruje się ze zmarszczonymi brwiami w ekran swojego telefonu. W ogóle nie zwracał na nich uwagi, więc byli pewni…
– Panie trenerze… – Jeden z najbardziej obiecujących zawodników, Patryk Pilarczyk, podszedł i stanął obok. Ich trener naprawdę nie zauważył, że przestali grać. – Bo ten filmik… No mówiliśmy Kubie, żeby to usunął, ale on uznał, że to dobry sposób na wkurzanie dziewczyn… – próbował wytłumaczyć Patryk. Na początku wszystkich trochę bawiły komentarze ich koleżanek, które najpierw wydawały się być załamane tym, że najprzystojniejszy nauczyciel w szkole jest jednak zajęty, a potem wiązały nadzieję z jego rzekomym rozwodem, no ale tak naprawdę to już przestało być śmieszne. Zwłaszcza po tym, jak Dagmara zaczęła chwalić się tym, że niedługo zobaczą tam „jej zdjęcia z Dominikiem”.
– Jaki filmik? – Dominik dopiero co oderwał się od swoich rozmyślań i ekranu telefonu, na który właśnie przyszedł jakiś sms.
– To pan nie widział? – Patryk wziął swoją torbę i wyjął komórkę. Po chwili pokazał nagranie na Facebooku.
Dominik patrzył na to, czując, że znów ogarnia go złość. No co za gnojki.
– Dokończcie trening sami, ja muszę to załatwić. – Wstał z ławki i poszedł w stronę budynku szkoły.

21 komentarzy:

  1. No i się skomplikowalo a miało być tak pięknie. Ciekawe co dalej;)
    Pozdrawiam Martyna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie może być cały czas tak pięknie :) Dzięki za komentarz :)

      Usuń
  2. Ha! Wiedziałam że będzie zazdrosny o Czachę 😆 Ciekawe co teraz zrobi? I w jaki sposób rozprawi się ze swoimi uczniami, bo z uczennicami może być naprawdę ciężko. Ta Dagmara ma trochę nierówno pod sufitem...
    A Wojtuś znowu nie mógł dojść do głosu, zresztą ja też bym wcale nie chciała się tłumaczyć z takich bezczelnych oskarżeń. Dzięki bardzo i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo to Wojtuś. A Dagmara - no cóż, gówniarska miłość :D Dzięki za komentarz.

      Usuń
  3. Omg omg ;) super. Znalazlam bloga i opowiadanie przez czysty przypadek i juz po jednym rozdziale wiedzialam ze bede czytac je az do konca. Cudo ;)
    Haha cos mysle ze problemy sie zaraz zaczna z nowym rozdzialem xD
    Weny zycze i czekam bardzo bardzo na nowy rozdzialik ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za komentarz, miło mi coś takiego czytać:)

      Usuń
  4. Kocham mój telefon, zamiast wrzucić komentarz pod ten rozdział, wstawiłam go pod 2kę ;
    Michał "leci" na Lenę, Lena leci/ała na Dominika, Dominik pragnie Wojtka, a Wojtek? Czego on tak naprawdę chce? XD
    No i wydaje mi się, że Dominik to nie jest taki zwykły macho, on chyba skrywa wielkie serducho co? Ale jak coś to nikt nic nie wie xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do Dominika, to jeszcze zobaczymy, a czego chce Wojtek, wkrótce sięwyjaśni . Dzięki za komentarz.

      Usuń
  5. Podoba mi się :D Czacha mnie po prostu zniszczył. Cały rozdział czytałam z takim wyszczerzem na ustach, że mnie teraz policzki bolą. XD Co ile dodajesz rozdziały?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się co tydzień coś wklejać:) Fajnie, że ci się podoba :)

      Usuń
  6. Rozsądniej dla Wojtka byłoby zainteresować się Dominikiem, ale kto powiedział, że w życiu należy kierować się rozsądkiem? Wojtkowi spodoba się na pewno Czacha (bo te loki, bo ten charakter, no i zna już mamę i ogólnie jest słodki). Lubię jednak Dominika, tylko zaczął nie z tej co trzeba strony. Piszesz świetnie, nie mogę doczekać się następnych rozdziałów. A może poczekam i przeczytam całość? Akurat, z wypiekami będę sprawdzać co tydzień czy już jest kolejna część. Pisz tak dalej, bo jest super!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No rozsądek to tu chyba będzie miał najmniej do rzeczy :D Dzięki za komentarz, cieszę się, że tak ci się podoba :)

      Usuń
  7. Wpadłam z polecenia Luany i nie żałuje! Piszesz interesująco i nie mogę doczekać się nowości. Skrycie liczę, że kolejna cześć pojawi się szybciej niż za tydzień. Mam nadzieje że Wojtek i Dominik na spokojnie pogadają o tym wszystkim co się zadziało. Jak to mówią, kto się lubi, ten się czubi.
    Życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może coś da się zrobić z tym "wcześniej niż za tydzień" ale nie obiecuję ;)

      Usuń
  8. Hej, kiedy następny rozdział, super opowiadanie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. Rozdziały staram się publikować co tydzień :)

      Usuń
  9. A mi się nie podoba, że temat nauczycieli traktujesz tak lekko. To poważne stanowisko. Rozumiem, gdybyś z tego zrobiła dramat, dwóch zakochanych w sobie nauczycieli i problemy, bo się kochają, a nie mogą być ze sobą. Tak mi się wydaje. Za mało poważnie jest to ujęte.
    Poza tym podoba mi się twój styl pisania.

    OdpowiedzUsuń
  10. Hej,
    ech mógł powiedzieć o tym, niech Dominik się nie poddaje, coś mi się wydaje, że Michał jest zainteresowany Lena...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  11. Hej,
    rozdział jest wspaniały, Dominik ty się
    nie poddawaj, bo coś mi się zdaje, że Michał jest zainteresowany Lena a nie Wojtkiem...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  12. Hej,
    rozdział fantastyczny, naprawdę bosko Dominik ty to się nie poddawaj i walcz o zdobycie Wojtka, bo coś mi się zdaje, że Michał jest tak naprawdę zainteresowany Leną a nie Wojtkiem...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń