Przepraszam, że tak długo. Często ten
rozdział zmieniałam, kilka scen wyleciało na następny, kilka razy go
przerabiałam, bo mi się nie podobał.
Zapraszam na rozdział 15.
Betowała Hekate.
Wojtek już od wyjścia z hotelu miał głupie
wrażenie, że zwraca na siebie większą uwagę niż zazwyczaj. Okej, jeszcze
rozumiał Lenę, która kilka razy do niego mrugnęła i uśmiechnęła się niby to
porozumiewawczo, niby tajemniczo, czyli w sposób, który dobrze znał. Aż za
dobrze.
Kiedyś, gdy byli jeszcze dziećmi, ćwiczyła ten
uśmiech przed lustrem, naśladując Britney Spears. To była wówczas jej idolka,
zbierała zdjęcia i plakaty, a Wojtek zawsze jej z tego powodu dokuczał. Choć
czasem, co było naprawdę straszne, zostawał szantażem zmuszany, żeby siedzieć z nią i oglądać teledyski, ale przecież nie mógł pozwolić, żeby
mama dowiedziała się o tych eksperymentach z jajkiem niespodzianką i karbidem,
zwykle kradzionym z jakiejś budowy. Cóż, byli dziećmi. Teraz, patrząc na to
wszystko z perspektywy czasu, uważał, że taka fascynacja wyszła jej na dobre. Dzięki
ciągłemu śpiewaniu do dezodorantu i tłumaczeniom tekstów piosenek Lena tak
pokochała język angielski, że poszła na takie właśnie studia.
Tak czy inaczej, wiedział, co ten uśmiech oznacza. Ona domyślała się, co zaszło i
widział, że hamuje się przed tym, żeby nie zaciągnąć go w jakiś ustronny kąt i
wypytać o wszystko. Zawsze interesowała się jego życiem, ale teraz to prawie
umierała z ciekawości, ciągle skubiąc swoje długie rude włosy związane w kucyk.
Jednak widziała, że wyszedł z Dominikiem i chyba nie chciała teraz zaczynać
tematu.